Strona:F. A. Ossendowski - Kruszenie kamienia.djvu/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

żonego pomiędzy pierwszą a drugą armją przeciwnika! Powtarzam — ścisły wywiad, chociażby z narażeniem życia, poruczniku! Słyszy pan?
Lotnik wybiegł natychmiast, a generał szepnął do adjutanta:
— Kapitanie, każ dwom innym aparatom wywiadowczym być w pogotowiu, na wypadek, gdyby wysłany pilot nie powrócił z rekonesansu...
Porucznik jednak powrócił. Generał zamknął się z nim i wypytywał długo, szczegółowo. Siedział potem nad stołem z mapami, brał ołówek, liczył, wołał szefa sztabu, naradzał się z nim i znowu liczył, kreślił na mapie kółka i krzyżyki, robił notatki. Podarł następnie kartki, zapisane liczbami i numerami dywizyj, pułków i bateryj, zapiął mundur i wyszedł do oczekujących go oficerów.
— Panowie! — rzekł wesołym już głosem. — Pomiędzy armjami niemieckiemi powstała szeroka luka; wiąże je teraz ze sobą jedynie kawalerja łącznikowa. Zaczynamy natychmiast ofenzywę!
W godzinę później lewe skrzydło i centrum piątej armji wbiły się potężnym klinem pomiędzy siły przeciwnika; prawa flanka, wzmocniwszy armję Focha, wraz z nią zmusiła Niemców do zaniechania obrony osłoniętego bagnami Saint-Gond i do cofania na całej linji. Następnego dnia zdobyto Chateau-Thierry i Vauchamp. Armja zbliżała się krok po kroku do Reimsu. Podtrzymany przez dziesiąty korpus generała Franchet d’Espérey, Foch, którego Niemcy uważali już za zniesionego doszczętnie, mógł posłać swoją najlepszą 42-gą dywizję do ataku na Fere-Champenoise i zmusić przeciwnika do szybkiego odwrotu pod morderczym ogniem fran-