Strona:Erotyki (Zbierzchowski).djvu/067

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
OFIAROWANIE.


Jakiż dam ci podarunek
Ja, co jestem tak ubogi,
Że sprzedaję ludziom słońce,
Jak przekupień wedle drogi?
Jakim uczczę ciebie darem,
Złotogłowiu skąd ci utnę
Ja, co niemam nic prócz serca,
Które jest tak bardzo smutne?

Niepoprawny ja wędrowiec,
Ciągle naprzód gnam w rozterce.
Śpiewam ludziom dźwięczne piosnki,
Na liczmany zmieniam serce.
Lecz gdy trud mi skrwawi nogi
I na popiół się rozetlę,
Wtedy czuję się najlepiej
W twoich dobrych źrenic świetle.
 
One są latarnią morską,
Gdy już statek ma iść na dno,
A śmierć po ostatnie kwialy[1]
Z toni dłoń wyciąga zdradną.
Gdy położysz na mem sercu
Swoje białe, miękkie ręce,

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – kwiaty.