Strona:Ernest Renan - Żywot Jezusa.djvu/427

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

żydowska znajdowała się w tak szczególnym stanie pod względem intelektualnym i moralnym, że czegoś podobnego nie spotyka się nigdy i nigdzie. Była to istotnie jedna z owych boskich chwil, w których to, co jest wielkie, powstaje wskutek tajnego działania tysiącznych sił, w których szlachetne duchy znajdują poparcie, całą pełnię podziwu i sympatyę. Świat, uwolniony od ciasnej tyranii drobnych republik miejskich, używał wielkiej swobody. Despotyzm rzymski dopiero później dał się fatalnie odczuć; a zresztą do tych oddalonych prowincyi nie sięgał on tak, jak w środowisku swej władzy. Nie znano także jeszcze wtedy naszych drobnych waśni (które ducha bardziej nękają, niż śmierć). Jezus mógł przez trzy lata pędzić życie, które w innym ustroju społecznym byłoby już ze dwadzieścia razy ściągnęło na niego uwagę policyi. Samo tylko prawo nasze o nielegalnem lecznictwie byłoby rychło położyło koniec jego działalności. Zresztą ateistyczna rodzina Herodów nie troszczyła się zupełnie o ruch religijny; pod Asmonejczykami byłby Jezus prawdopodobnie zaraz po pierwszem wystąpieniu swojem natrafił na różne przeszkody. W takich stosunkach społecznych nowator ryzykuje tylko życie, o które przecież nie dba ten, kto pracuje dla przyszłości. Wyobraźmy sobie, że Jezus do 60 albo 70 lat dźwigał na sobie brzemię swej boskości, dopóki nie wypalił się w nim święty ogień i dopóki się całkiem nie zużył! Człowiekowi naznaczonemu wszystko sprzyja; z nieprzezwyciężonym zapałem niby za okrzykiem losu kroczy naprzód ku sławie.

Tę podniosłą postać, która do dziś dnia jeszcze rządzi losami świata, możemy chyba nazwać boską, nie w tym sensie, jakoby Jezus całą boskość wchłonął