Ta strona została przepisana.
Nieraz chodząc po skałach gdy rwę dzikie kwiaty
I w nieładzie je wszystkie razem niosę w dłoni,
A później gdy je, siadłszy, w zwój splotę na błoni,
Pytami się — czy piękniejsze, jak mych uczuć światy
Były razem w nieładzie w mej dłoni niesione,
Czy w wieńcu w swej piękności akord uplecione?
A nie mogąc odgadnąć, w zdrój rzuciłam wolne,
I w nieładzie ładniejsze były kwiatki polne! —
Poczem znać że bohater staje się tyranem?
Gdy wojuje z niewiastą, dzieckiem i kapłanem. —
Bóg człowiekowi dał ją w upominku!
Kto nie pracuje — ten nie zna spoczynku!
ANAKREONTYK.
W cichy ranek, w ranek maju,
Ległem z lirą w cieniach gaju.