Strona:Ernest Buława - Poezye studenta - tom I.pdf/367

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Bóg idzie w pomoc — a szatan ucieka
I trąca żądła węże Laokoona! —





FRAGMENT Z POEMATU: WYGNANIEC.


O módl się za mną, by mnie w moim grobie
Nie opiekielnił wieczny żal po tobie!
Z. K.



«A więc chodź z przeklętym w puszcze
Kędy szumią dzikie bory,
Huczą wody, wilków tłuszcze
Wyją dziko w ciemnej nocy —»
Porzuciła ojca, matkę,
Starym mchem zsiwiałą chatkę,
Stare sosny, i u chaty
Swojej wiosny lube kwiaty. —
Tylko kilka świeżych kwiatów,
Zanim znikła z wiosny światów,
Z pod swej strzechy dłonią drżącą
Wzięła, i na pierś gorącą
Zawiesiła, aż do końca;
Lecz przy sercu iskry tliły
Bardziej, niż upały słońca,
One kwiaty te spaliły —
Lecz choć uschły i więdniały,
Woń wiosenną dla niej miały. —
Wtedy wziąłem dłoń jej w dłonie,
A dłoń była taka drżąca,
Jak nów blady w fali łonie
Kiedy wietrzyk fale trąca. —
I poszedłem z nią —
Na ręku
Niosłem śpiące dziecię moje.
Ona szła — tak pełna wdzięku,