Strona:Ernest Buława - Poezye studenta - tom I.pdf/343

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Że się aż Beranger rozczula oddaniem słuszności
Temu, co z Piramid krokiem do Moskwy —
A od Waterloo żyć — żyć! poszedł na wyspę!
Kto się pyszni jego pochwałą — i w kodeks wczytuje,
I imię to rozgłasza w sklepieniach Simplona?
Boć któż wreszcie po śmierci wypatruje,
Czy mu urosły paznogcie? — I czy pękł but na nodze
I na której? —





ŚWIĘTA HELENA.


Strasznyś był sam z jeniuszem i naturą na wyspie twej,
Wielki wspomnieniem i zgryzotą człowieka Tytana —
Straszniejszy jak Prometeusz do swej przykuty opoki,
Bo on: dał iskrę Bogów i za nią cierpiał w ludzkości —
A tobie wichry mórz, i ryk fal i duch twój sumieniem
Wołały, żeś ją wziął tę iskrę ludzkości,
I zmamił w twego Ja przepaści otchłannej! —
Lecz tyś piekielnie straszny był — boś ty nie słyszał tego!
Roztargnionyś marzył, by iskrę tę chwycić — o, jeszcze
I jeszcze utopić we twego Ja przepaści otchłannej. —
Czyż duch twój z przestworów wieczności odda ją światu?
Kiedy z ciebie zostało wielkie wspomnienie tylko,
Jak w wiekach dobrego, mamutowate epos szatana! —





PARAFRAZA.


Kobieta nie powodująca się w życiu uczuciem,
Oczom mym przedstawia roślinę nie kwitnącą nigdy! —