Strona:Ernest Buława - Poezye studenta - tom I.pdf/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

«Mój luby, mój luby — ha! patrz tam ktoś woła —
Za nami lecą pogonie.»
«To wicher ci włosy porywa od czoła,
To góry nikną, w tej stronie —
A tam gwiazdy spadające
I płomyki uwodzące.» —
«One matkę wspominają —
Jak mi serce rozżalają! — »
«Leć rumaku! — leć dziwaku! —
Niechaj gwiazdy niebios drżą —
Niech błędniki sobie tlą —
Luba! Nie błyszcz oku łzą! —
Ona skargą twą się żali,
Ona duszę moją pali! —
Nam na wieki gry, wesele
Mój szatański archaniele! —
Nad manowce
Nad grobowce
Leć mój koniu, leć!
A ty nam do chwil poranku —
Kochających świeć kochanku,
Świeć miesiącu, świeć!»
Pędzi rumak niezmęczony
Strzałą jak młodzieńcze szały,
Coraz chyżej — zapieniony —
Po nad światy — lasy — skały —
Z po za chmurki cichą chwilką
Tam przepływa księżyc tylko
Tylko gwiazdy drżą —
I obłudy tłą —
Luba błyśnie łzą:
«Co to za głosy mój miły;
Czy to zamku dwór nas wita?
Czy tam szemranie strumyka
W tym ogrodzie, co okwita
Róż tysiącem co noc? — miły!
Powiedz — koń już gna co siły — »
«To smętarz» — «Ach! to mogiły! —