I zwiastuj ziemi że o jednej chwili
Cierpią nad Wisły czarnemi skałami
I w puszczach Litwy — i między stepami,
Gdzie się różaniec znaczy mogiłami.
O! cierpią jedną męką co nie kwili,
Ci — co się na świat bez matki rodzili.
O młodzi bracia dalecy czy blizcy!
Jednym my węzłem dziś wszyscy spojeni —
W jedną my stronę boląc idziem wszyscy,
Acz drogi w życiu wędrujem różnemi —
Przeto nie znając kochajmy się w Panu,
O! i nie bluźńmy sierocemu ranu,
Bo dziś zbawieniem Polski — jest cierpienie,
A głosem Polski jedynym milczenie.
I czujem duszy walki piekielnemi,
Że Bóg jest w niebie, a Polska na ziemi! —
Ale myśl jedna i zawsze i wszędzie
Łączy serca, łączy dłonie,
My jak jednego jeziora łabędzie
Płyniem razem po wód łonie —
Czujem my wspólnie każdego wieczora,
I z białych skrzydeł orła biorąc pióra,
Krwią serca spiekłą żywiemy je w ciszy
Aż ciszę naszą Jehowa usłyszy.
Lecz wiemy wrzkomo — że za świat cierpiemy
A przeto pomsty chucią nie bluźniemy —
Czasem lud tylko jęczy niewolniczy:
«Ach! odwróć od nas ten kielich goryczy!»
Boć wszystkich piekieł toast w krwi tej stanie —
Lecz niech twa wola spełni się o Panie!
Tylko duch z duchem łączy się dziś smutnie,
Jak dźwięków tchnieniem dwie braterskie lutnie
Łączą się wspólnie wszystkiej braci łzami,
Własną męczarnią, ach! i przebaczeniem.
O! i głośnemi za świat modlitwami
Co całopalnym biją tam płomieniem —
A odtąd Polski lud Boga kapłanem —
A gwiazdy jego drżą w ciszy nad nami.
Strona:Ernest Buława - Poezye studenta - tom I.pdf/278
Wygląd
Ta strona została przepisana.