Strona:Ernest Buława - Poezye studenta - tom I.pdf/242

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Kruk tylko gdzieś w obłoku ginąc wysokości,
Zakrakał: Próżność próżności!

Piękny dzionek już mija, i słońce ze szczytu
Lejąc zdrój światła jasny, zniża się powoli,
I choć promieniejące — zstępuje z błękitu,
I słabiej pali z góry na znak słabszej doli.
Na czołach gór się łamią promienie skrwawione,
Chmurki tłoczą się wkoło krwawo ozłocone,
A słońce co wzlatało — teraz coraz niżej
Stąpa w głąb tajnych krain, ziemi coraz bliżej —
Gwarliwe szepty ptasząt milczą coraz w gaju,
A las w ciszy wieczornej, milczy — orzeł dziki
Wraca spać w swoje skały — i wedle zwyczaju
Na stawach głosy żabek, tam polne koniki —
Bąk ozwie się gdzieś w trzcinach — i czajka zakwili,
W namiętny kelich róży sną główki motyli —
Człowiek niedługo zaśnie, za dnia spracowany;
Dzwon wieczorny się rozmdlał nad gaje i łany.
Słońce ostatki światła już wysnuwa z łona,
Płacząc, wylewa rosę — i lśniąc krwawo kona,
Jako lampa kapłanki w ciemności niesiona —
Już stacza się ku górom — opada mu głowa
I z wstydem twarz czerwoną w chmur zasłony chowa.
Nów blady się wychyla — gwiazdy drżą już blade,
Ono co urągało wczorajszemu słońcu
Dzisiaj niknie dla jutra — i ku chwały końcu
Noc pod swój płaszcz zagarnia blaski jego rade —
Skryje się — i pół twarzy — już znika za górą;
Tęsknie jeszcze wygląda — i niżej — za chmurą
Zgasło — tocząc po państwach ostatnie spojrzenie
I w dół cienia zapadło — jako w pierś westchnienie!
Zgasło! — lecz w jakiej ciszy? Ptaki co śpiewały,
Teraz milczą i drzymią — umilkła pieśń chwały;
Kruk tylko wisząc z chmur rozpięty wysokości,
Zakrakał: Próżność próżności! —