Strona:Ernest Buława - Poezye studenta - tom I.pdf/240

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

A najsilniejsza skalnego oblicza
Jest w duszy cicha pogarda!
O ciszo grobów, ty ducha mistrzynia!
Do ciebie wlecze tajemna tęsknota
Wyższych duchów — rozbrat w światem.
Smutnych, błędnych rozbrat z bratem
Grota
I pustynia! —
A kiedy stwórca zasiędzie
Po milionów głośnym skonie —
Twe imię na jego tronie
Będzie — choć światów nie będzie!





DZIEŃ W NATURZE.
EP — ODA.


Był brzask ranny — i góry pod mgłami stalone
Zdawały się usypiać — a strumień skalisty
Z szumem pędził z gór dzikich o brzegi zielone,
Rozbijając fal kryształ, modry, przeźroczysty. —
Wtem z za chmur trysnąć promień, i po niebie goniąc.
Odbił się o skał szczyty — i zagrał w strumieniu,
A skowronek psalmista nad górami dzwoniąc,
Już słońce budził piosnką, ginąc w chmur sklepieniu! —
I zwolna odsłoniło swe lica jaskrawe
Wstając ze snów ponocnych, nad lasy i góry —
Jak młody mocarz, co ma objąć świata wodze,
Toczy młode spojrzenie po swych krain drodze —
Porzucając im spojrzenie zwiastujące sławę,
Dumne czoło podnosi, dumy niesion pióry —
I ptasząt chór skrzydlaty zaszczebiotał mile,
I gaj wionął ku słońcu zielonem ramieniem,