Strona:Ernest Buława - Poezye studenta - tom I.pdf/168

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wetknąwszy rydel do ziemi,
Legnę by spocząć znużony,
I spożyć chleb mój nieszporny,
Ptaszę to piosnki swojemi —
Choć skryty i niepozorny
Tak serce zajmie, rozkwili,
Że czas zbiegnie jednej chwili —
Cha! tak wczoraj zamyślony,
Wśród cichego drzew powiewu
Podsłuchałem jego śpiewu:
Aż tu ozwały się dzwony,
A grób jeszcze nieskończony!
Dalej do rydla! skoczyłem,
Na szczęście dla dziecka jamę
Kopałem, już wnieśli w bramę
Trumienkę, kiedy skończyłem.
Oj biedaż z tobą ptaszyno!
Bieda jak z ładną dziewczyną!
Już zmrok wieczora zapada,
Umilkła ptasząt gromada.
Dół jeden, drugi skończony,
Ten dla Pana, ten dla dziada!
Teraz sobie bijcie w dzwony,
Niech płaczą, zmrok niech zapada;
Niech przyjdą w miejsce ochrony,
Ale cicho — już zakwili!
Tam nad dziewczynki mogiłką —
Ej spłoszę go ziemi bryłką.
Nie nie! o już zanucił,
Cyt — o! czy się pomylił,
Zaczął wesoło i wrócił,
Na smutny ton. —


SŁOWIK.

Kwil piosnko! kwil! kwil! —
W krotce gwiazdka na niebiosy
Zejdzie, spuści łezkę rosy,
Wśród wieczornych chwil —
 wil piosnko! kwil! kwil!