Strona:Ernest Buława - Poezye studenta - tom I.pdf/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Że szło jakieś wojsko dawno tędy — a każdy wojak
Cisnął po garstce ziemi — i tak wstał on kopiec Panie!»
«A matka nie rzekła ci o tem?» — «Ja nie mam już matki!»
I odgarnął jasne włoski chłopięcia i na czole
Złożył mu drżące wargi — a w oku starca i dziecka
Dwie łzy zabłysły — jak dwie gwiazdki z nieba — padły
w ziemię!
Któraż łza jaśniejsza? — dziecka, czy starca aniele wiosny?


V.

I dalej szedł pielgrzym i wchodził w wieś, gęstemi
Chatami, ogródkami poprzegradzaną,
I szedł długo, między cień lip starych, co szeptały
O dniach przeszłych, dalekich, swej wiosny i młodości,
Dalej wiotka schylała się kalina, rumieniąc się przy drodze;
Tam znów dąb wyniosły, lecz młody, nie gwarzył jeszcze jak lipa,
Lecz dziś patrzył na ziemię, by w niej za wiek, wieków
Dwa, grać pieśń listki łzawemi — rosą wspomnień przeszłości.
«O dębie! — rzekł starzec, będzież ty grać jak lipa? dębie! — »
Aż przyszedł przed chatę nizką, białą — dymiącą ku górze:
Na słomie i mchu zielonym drzymał bocian na gnieździe,
Po lepionych ścianach drapały się bluszcze i chmiele,
A u płotu stała płacząca brzoza — muskając
Białe piersi puchem warkoczów. «O! cudna polska chato!
Niech promień światłości ozdobi twe wnętrze gotowe!»
I spytał chłopaka co płot świeżą wyplatał wikliną:


VI.

«Chłopcze Bóg z tobą! — wiesz ty co tam ten w[z]górek
Pokrywa — czy wstając rano — i spoczywając wieczór
Gdy nań patrzysz, wiesz czyje tam kości?» «Nie —
Nie znam — starcze — ale baba, ot co tam na smętarzu
Świeć jej Panie! — spoczęła — pod czarnym krzyżykiem — ot tam!
Mnie chłopięciu w kołysce coś gwarzyła, ale nie pomnę
Co staruszku, boć z sierpem w ręku, toć przeto z plewami — — »