Strona:Erich Meinert - Głupota mody.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

działanie, gdyby rany te ustawicznie ropiały, — a kuracya ta nie zyskałaby chyba uznania u próżnych kobiet, noszących kolczyki. Z uczesania głowy wielu kobiet i dziewcząt łatwo nieraz poznać, jakim duchem ożywione są te istoty. Gdy malarz rodzajowy zechce nam przedstawić kobietę przyzwoitą, łagodną, gospodarną, wówczas skromnie rozdzieli jéj włosy pośrodku głowy i pozwoli im bez sztuki spływać po ciemionach; lecz gdy mu chodzi o wyobrażenie kobiecéj kokieteryi, lekkomyślności, zazdrości i tym podobnych ułomności charakteru, wówczas gładkie uczesanie jest nieodpowiedniém; wtedy spiętrzy on jéj włosy na głowie, przystroi ją w loki, nioby, grzywki, podkładki i szynion. Niezaszczytne to wcale dla kobiet, że każda z nich z godzinę co najmniéj poświęca czasu dla kunsztownego ufryzowania swych włosów. Uważamy je za kokietki, za marnotrawczynie czasu i przypuszczamy, że mała jest wartość wewnętrzna téj, która swéj powierzchowności tak wiele czasu i trudu poświęca. Lecz i dla zdrowia niejedna ztąd wypływa szkoda. Jeżeli np. fryzura wymaga, aby włosy układane były w przeciwnym naturalnemu kierunkowi, wówczas wstawia się często uporczywy ból głowy, wynikający z ciągłego targania włosów.
A te obrzydliwe kłęby cudzych włosów, które bez wstrętu umieszczają kobiety wśród własnych splotów, są w stanie szkodzić zdrowiu, już-to zanadto rozgrzewając skórę na głowie, lub téż stanowiąc wygodne pole dla rozwoju drobnych pasożytów świata roślinnego i zwierzęcego.