Strona:Erich Meinert - Głupota mody.djvu/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lecz całém ciałem zwracają się, podobnież jak owe lale, obracające się na wystawach sklepowych.
Nieznający się na tém nie może wyobrazić sobie, jakie katusze sprawia taki strój. Najlepiéj zrozumieją to ci, którzy próbowali chodzić z drągiem, ustawionym pionowo na nosie. Przy téj sztuce trzeba z każdym krokiem się liczyć — nie wolno spoglądać ani na prawo, ani na lewo, gdyż drąg spadnie z nosa. Niektóre stroje damskie krępują poprostu członki. Pewne płaszcze, naprzykład, dają swobodę ruchów tylko przedramionom, a krępują ramiona, — a niektóre damy lubują się w sukniach tak wązko obejmujących kolana, że tylko goleniami mogą poruszać podczas spacerów.
Najulubieńszém polem modnych sztuczek jest naturalnie... głowa. Ztąd najłatwiéj wpadają innym w oczy. Nie chcę rozwodzić się nad barbarzyńskim zwyczajem przekłuwania dzieciom uszów — kolczyki bowiem coraz bardziéj z mody wychodzą. Ktoby jednak, ze względu jedynie na otrzymany od rodziców chrzestnych upominek tego rodzaju, dał się skłonić do okaleczenia swego dziecka, ten niechaj zważy, że spada do poziomu owych barbarzyńskich ludów, które przebijają sobie przegrodę nosową lub policzki i wargę dolną, aby obwiesić lica swe obrączkami, guzikami, kolcami i tym podobnemi... upiększeniami. Każda niewiasta, nosząca kolczyki, wydaje mi się dziką! Mniemana korzyść tych ozdób, odciągających choroby od oczów, należy do krainy bajek. Takie odciąganie, zupełnie zbyteczne dla oczów zdrowych, miałoby wtedy tylko pewne prawdopodobne