Strona:Erich Meinert - Głupota mody.djvu/4

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

resztki te wkrótce znikną, — zakończył odczyt i uprzejmie pożegnał zgromadzonych. Wówczas uzyskałbym poklask wasz i pochwałę, nazwalibyście mnie człowiekiem rozsądnym i dobrze wychowanym, który z taktem i zręcznością potrafił wywiązać się z tak drażliwéj sprawy.
Mogęż spodziewać się podobnego uznania, jeżeli z góry wyznam, że mam zupełnie inny cel na widoku, że nie znajdę dzisiaj czasu na to, aby mówić o przeszłości, lecz przeciwnie, postanawiam zająć się teraźniejszością i właśnie ostro skarcić panujące w obecnych czasach głupstwa mody? Byłbym zupełnie pewnym waszego uznania, gdyby uwagi me dotyczyły tych tylko, którzy pozostali poza murami tego salonu, a nie tych, którzy są tu z nami. Jednak otwarcie muszę wyznać, że na tém polu, na które pogawędka ma nas wprowadzić, wszyscyśmy jednako nierozsądni i grzeszni, że nawet najrozważniejsi i najwykształceńsi z nas nie potrafili dotychczas otrząsnąć się z pętów nierozsądku, a co najmniéj, że znoszą i przypatrują się téj powszechnéj głupocie, zamiast ją zwalczać i tępić.
Niejeden z was, być może, rozpoczynał już w łonie własnéj rodziny taką walkę przeciw jakiemuś szaleństwu mody. Przypuszczam, że ten lub ów ojciec rodziny, powróciwszy do domu z uroczystości odsłonięcia pomnika Germanii, z powagą stanął przed swą żoną i w te mniéj więcéj odezwał się do niéj słowa: „Wybacz, moja duszko! Przyjrzawszy się na rynku potężnym kształtom naszéj Germanii i porównywając twoją figurę z jéj figurą, mimowoli nabieram przekonania, że się sznurujesz cokolwiek.“ Kto takiéj dopuścił się aluzyi