Strona:Erazm Majewski - Profesor Przedpotopowicz.djvu/304

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zapomnianą została wspaniałość ustroju społecznego Grecyi i Rzymu. Najcenniejsze, bo umysłowe skarbce człowieczeństwa: biblioteki Aleksandryjska i Pergamska poszły z dymem. Nauki i ideje umarły.
Przerażająca ciemnota rozpostarła się na długo nad ziemią. W jej mrokach krzywdy jedynie, zdrady, bezprawia, okrucieństwa i zbrodnie snuły się nieprzerwanym, tłumnym pochodem przez wszystkie godziny, lata i żywoty całych kilkudziesięciu pokoleń.
Jakaś szatańska moc, czy rozigrana wyobraźnia nie oszczędziła profesorowi żadnej katuszy. Najmniej zajmował się dziejami, a przecież musiał oglądać obrazy, jeden od drugiego boleśniejsze.
Trzynasty wiek przejrzał na wylot. Widział powszechną niedolę ludu, źle rządzoną Anglię Henryka III‑go, Francyę Ludwika Świętego, ciemnotę i straszny despotyzm we Włoszech, w Niemczech «prawo mocniejszego» z nieskończonemi gwałtami i wojnami domowemi. Olbrzymi i szczęśliwy po swojemu Bagdad zamieniony przez Batu­‑Chana w stos krwawych gruzów. Ruś w srogiem jarzmie Mongołów i wyludnioną, dymiącą zgliszczami Polskę, która bohaterską piersią zasłaniała długo Europę i krwią swoją ocaliła od własnego losu. Widział potem jak szlakiem krwi, dymu i pożogi niesiono godło krzyża do Litwy pogańskiej. Widział także, jak niesiono to samo krwią zbryzgane godło do świeżo odkrytej Ameryki. Patrzył na ponure czyny Korteza, godne Atylli, Batu­‑Chana, i wszystkich geniuszów gwałtu. Później musiał patrzeć jeszcze, jak wyciągano «czarowników» na belkach i kołach, aż kości wychodziły ze stawów, jak ludzie darli ludziom za nic pasy z pleców, a podeszwy przypiekali żelazem, jak w stęchłych podziemiach, gdzie zaduch odbierał oddech i przytomność, konali o chlebie męczarni i wodzie boleści «kacerze» i «czarownicy» jak w XVI‑m i XVII‑ym wieku palono i gładzono na stosie miliony kacerzy i «czarowników». Serce zamierało mu w piersi i łez już zbrakło w wyschłych od zgrozy oczach.
W takiem piekle, stworzonem przez ambicyę, namiętności i ciemnotę jednostek, cierpiało całe biedne mrowie ludzkie, wszystkie niemal narody Europy i wszystkie stany. Przemoc zapanowała po raz niewiadomo już który nad słusznością, a zwierzęcość nad pierwiastkiem człowieczeństwa. Ludzkość, na podobieństwo wie-