Strona:Erazm Majewski - Profesor Przedpotopowicz.djvu/280

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przy dźwiękach muzyki postawiono na sklepieniu mur. Most budowany w Arta we Włoszech, zawalał się ciągle, póki żywcem nie zamurowano żony starszego murarza.
Niegdyś przy budowie fortecy Scutari «wile» nocami niszczyły to, co murarze w dzień wznieśli. Trzeba było przebłagać duchy ofiarą ludzką. Przeznaczono na ten cel pierwszą z trzech kobiet, mających przynieść pożywienie dla robotników. Pierwszą która przyszła zamurowano żywcem. Uprosiła sobie tylko, aby jej zostawiono otwór, przez któryby mogła karmić niemowlę swoje. Przynoszono je sumiennie przez rok do matki,[1] póki nie odchowała, poczem zamurowano otwór.
Takich wspomnień tysiące znają antropologowie i historycy, Obrzęd ten zachował się zresztą aż do naszych czasów w Afryce, Azyi i Polinezyi przy budowie mostów, bram miasta, większych budowli, przy zakładaniu wiosek, a nawet pojedynczych domów. Tu i owdzie zastąpiono z czasem ludzkie ofiary zwierzętami. Grzebano np. żywego konia, jagnię, psa, kota lub koguta czarnego.
W Niemczech zamurowywano pustą trumnę, później składano jakieś inne niekrwawe ofiary, jak pieniądze lub kosztowniejsze przedmioty. I dziś nawet pod węgieł domu niemal wszędzie zakłada się monety, — choć nikt z zakładających nie wie już dla czego to czyni. «Dobrze jest» — mówią, albo: «tak oddawna jest w zwyczaju» — alo «nie za nas to powstało — i nie za nas zginie». O genezę obrzędu się nie troszczą. Ileż to murów do dziś stojących kryje zwłoki przymusowych, a nawet dobrowolnych ofiar. W Japonii jeszcze w XVII‑m wieku zawsze znajdował się jakiś nieszczęśliwy, który poświęcał się dobrowolnie. Kładł się do rowu, aby być zmiażdżonym przez ciężkie kamienie.
Niekiedy każdy pal stawał na ciele przestępcy, lub jeńca, a duchy ich błądząc, strzegły budowli.
Wszystkie te wspomnienia w jednem mgnieniu oka przewinęły się przez umysł profesora.
— Okropność! szepnął i sam się wziął do wiosła.

Zaledwie odbili o sto kroków od brzegu, — cała wioska, zbudowana amfiteatralnie na pochyłości brzegu, a w części na wodzie, zarysowała się jak na dłoni przed oczyma podróżnych.

  1. Taylor E. cywilizacya pierwotna I, 98.