Strona:Erazm Majewski - Profesor Przedpotopowicz.djvu/162

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wy, bezimienne tłumy przedludzkich epok, nie macie nikogo ktoby wam okazał iskrę współczucia, wytoczył choć jedną łzę, nad twardą i nędzną dolą waszą.
Miliony lat upłynęły, i jeszcze upłyną, a żadne serce nie drgnęło dla was, nie użaliło się nad wami. Może dopiero w odległej przyszłości, gdy sprawiedliwiej pojęta zostanie wasza rola, oddadzą wam przynajmniej honory wojskowe, jako awangardzie padłej na pobojowisku postępu.
Oddalili się coprędzej nasi towarzysze z tego przykrego miejsca i w znacznej odległości nad brzegiem rzeki złożyli strudzone członki u stup niewielkiego, okrągłego wzgórka, otoczonego, zielenią. Tym razem spokój panował w puszczy niewzruszony.
Zupełna nagość ciemno­‑bronzowego wzgórka czy skały stanowiła tak silny kontrast z otoczeniem, że zwróciła na chwilę uwagę podróżnych, ale zbyt wiele było dokoła zajmujących przedmiotów, aby jeden mógł na dłużej przykuć wzrok, przytem powrócono do wielce palącej kwestyi jutra. Postanowiono czuwać tej nocy, aby raz przekonać się nareszcie, w jaki to sposób następuje tajemniczy przeskok z jednej epoki do drugiej: czy zmiana dokonywa się w mgnieniu oka, czy też dostrzegalnie.
Profesor cieszył się nadzieją, że obali niemożliwe do przyjęcia przypuszczenia lorda, ten ostatni przeczuwał swój tryumf

∗                              ∗

Miarkowany cieniem i wilgocią powietrza upał południowy nie dawał się we znaki, więc też na przemiany na ożywionej rozmowie lub lekkiej drzemce spływały wędrowcom godziny, dzielące ich od bliższych czasów i upragnionego wybawienia. Nie sądzono im jednak i dziś zaznać spokoju.
Szelest gałęzi zwiastował zbliżanie się grubego zwierza. Jakoż w samej rzeczy po chwili wynurzył się z nadbrzeżnych zarośli i ociężale sunął ku wodzie olbrzym, którego widok powtórnie zmroził krew naszym podróżnym. Wysoki jak słoń, ale trzy razy od słonia dłuższy zwierz, o bardzo długiej szyi, a mocnym, grubym, ogonie przypominał jaszczurkę. Na końcu długiej, giętkiej szyi tkwiła głowa. Pożal się Boże co to była za głowa! Tak zabawnie mała, że potwór tracił na powadze. Koń z łepkiem lisa, albo wilk z kurzą głową nie wyglądaliby gorzej od tego olbrzyma, ważącego przynajmniej 50,000 funtów. Za chwilę