Strona:Emil Zola - Germinal.djvu/219

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Gdy pan Hennebeau wrócił do jadalni zastał gości milczących i siedzących bez poruszenia nad kieliszkami z likierem. W kilku słowach powiadomił Deneulina o tem co zaszło, a twarz jego zasępiła się jeszcze bardziej. Pan Hennebeau popijał zimną kawę i usiłował mówić o czemś innem. Ale sami Gregoirowie wrócili do strejku i wyrazili zdumienie, że niema ustaw zabraniających robotnikom przerywania pracy. Paweł uspakajał Cecylkę powiadamiając ją, że lada chwila nadejdą żandarmi.
Wreszcie pani Hennebeau ozwała się do lokaja.
— Hipolicie, zanim przejdziemy do salonu, trzeba pootwierać tam okna i wywietrzyć.

III.

Minęły dwa tygodnie, a w poniedziałek tygodnia trzeciego przekonał się pan Hennebeau z nadesłanych mu arkuszy kontrolnych, że liczba pracujących górników zmniejszyła się jeszcze. Liczono na to, że dziś rozpocznie się robota, ale opór zarządu drażnił robotników. Już teraz strejkowały nietylko Voreux, Crevecoeur, Mirou i Madeleine, także w Victoire i Feutry-Cantel stawiła się do pracy ledwo czwarta część górników, a zaraza objęła także kopalnię St. Thomas. Strejk stawał się powoli ogólnym.
Voreux była cicha, wymarła, wielkie place puste, praca spoczywała.
Na tle szarego grudniowego nieba, czarno rysowało się w górze na pomoście kilka zapomnianych wózków. W dole, wśród sieci drewnianych rusztowań topniał z dniem każdym zapas węgla, poczęła już przeglądać tu i owdzie czarna ziemia, a przeciwnie, zapas bierwion służących do stemplowania gnił na deszczu. U przystani w kanale stał do połowy naładowany statek węglowy i spał w mętnej wodzie, tylko z zsypiska mimo słoty kurzyło się, a u stóp jego stał próżny wóz z dyszlem zadartym melancholijnie do góry. Budynki zwłaszcza zdawały się spoczywać snem głębokim, sortownie o pozapuszczanych żaluzyach, wieża szachtowa, w której przestały dudnić wózki, wić się pasy