Strona:Emil Szramek - Ks. Konstanty Damroth.pdf/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

radcy regencyjnego ks. Jüttnera szczególny budziła szacunek, dalej radcom szkolnym, kolegom, uczniom i Braciom Miłosiernym, zwłaszcza Eulogjuszowi i Hieronimowi, którzy nieboszczyka z wielkiem poświęceniem pielęgnowali. Nastąpiła niemiecka modlitwa i niemiecka pieśń seminarzystów.
Potem powstała wielka cisza i oczekiwanie: to lud polski czekał na spełnienie ostatniej woli zmarłego wieszcza swego, który życzył sobie przecież polskiej modlitwy i polskiej pieśni.

Gdy raz umrę, życzę sobie:
Aby stanął przy mym grobie
Choćby jeden, nawrócony
Słowem mojem; z drugiej strony
Jeden, co za mą przemową
Duszę swą zachował zdrową;
Wkoło ludek nasz serdeczny
Westchnął za mój spokój wieczny;
Dziatek polskich zaś drużyna
Śpiewała: Salve regina!

Jeden z Braci Miłosiernych szepnął ks. Olbrichowi coś do ucha. Nato tenże dosłownie tak się odezwał po polsku:
„Widzę, że też tu są tacy, co mówią po polsku. To pięknie, żeście tu przyszli. Był to ksiądz bardzo nauczony (!), to też zmówmy za niego „Ojczenasz“ i „Zdrowaś“ po polsku“.
Na tem skończył się pogrzeb.
Po opisie pogrzebu ks. Damrotha „Katolik“ (1895, nr. 32) taką umieścił uwagę:
„Wobec świeżego grobu wielkiego miłośnika Boga i ludzi, którego życie było ciągłym dowodem miłości bliźniego, nie użyjemy słów słusznego oburzenia, ale nie możemy nie wyrazić publicznie wielkiego żalu własnego i obecnych polskich wiernych, że się nie stało zadość życzeniu nieboszczyka. Żal ten odbije się echem na całym polskim Śląsku, bo jeżeli przy czyim grobie pieśń polska była na miejscu, to właśnie przy grobie