Strona:Elwira Korotyńska - Złocista Różyczka.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Znalazłszy się sama oparła ręce o pulpit ławki, i gorzko płakać zaczęła.
Na tę chwilę wbiegła Różyczka i objąwszy czule dziewczynkę uspokajać ją zaczęła i pocieszać.
— Nie martw się, nie myśl o tym, co mówiła ta niedobra Krysia. Nie płacz! Czyż bogactwo tylko stanowi szczęście?
— Nie idzie mi o bogactwo, — odparła łkając Felunia, — pracuję na swe utrzymanie i pracować będę w przyszłości. Większe to szczęście móc zarabiać na siebie, niż z nienabytego przez siebie korzystać bogactwa. Boję się tylko, czy nie odwrócisz serca odemnie ty, Różyczko, czy nie odsuniesz się, żem biedna. Ty, dziedziczka wielkiej fortuny, może zechcesz dobrać sobie odpowiednią przyjaciółkę.