Strona:Elwira Korotyńska - Złocista Różyczka.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wsze była zdaleka, ze względu na odmienny charakter dziewczynki.
Pierwsze widoczne niezadowolenie obiawiło się na spacerze. Różyczka szła w parze z Felunią, ciesząc się, iż znalazła tak miłą koleżankę.
Rozmawiały o rodzinie swojej, o swoich marzeniach na przyszłość i nie zauważyły, że poza niemi szła Krysia z jedną ze swych koleżanek i z zawiścią patrzała na ich przyjaźń.
W pewnej chwili rozległ się za niemi szyderczy głos zazdrośnicy:
— Czy Różyczka nie wstydzi się opowiadać byle komu swe dzieje? Jabym tylko do sobie równej coś podobnego mówiła... Ojcu twemu napewno nie podobałaby się taka familiarność. Pan Karśnicki obraca się w jak najlepszym towarzystwie.