Strona:Elwira Korotyńska - Wyprawa do królewskiego pałacu.djvu/5

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 5 —

wi i wszystkiemu ptactwu na tem podwórzu.
Jedzenia dużo, piasek żółty jak złoto, woda w korytku świeża.
Nie potrzebowały, jak wszystkie kury wyszukiwać dla siebie pożywienia, czasem głodem przymierać, a w dni mroźne ziębnąć na dworze.
Jak tylko słońce ukrywać się zaczynało za góry, a rosa z mgły przedwieczornej opadać, kwoczka wraz z kogucikiem zabierała swe ukochane pisklątka i z powagą zajmowała miejsce w kurniku.
Kurnik był przewietrzany i czysty. Świeże siano pachniało łąką i aromatem swym usypiało ptactwo.
Przez całe swe życie Czubatka ani razu nie miała żadnego wypadku, wszystko szło jak po maśle i codziennie rano, gdy kogut śpiewał pieśń powitalną na cześć budzącego się słońca, ona, kiwając czubkiem, prosiła kogoś nieznanego, kto ten świat piękny stworzył o opiekę nad kogucikiem, nad nią i jej ledwie opierzonemi pisklętami.