Strona:Elwira Korotyńska - Wyprawa do królewskiego pałacu.djvu/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nim nieraz, gdy strzelali do mnie myśliwi. Przeprowadzę was tamtędy i wkrótce znajdziemy się u celu.
Przyjmą nas jako posłów i ugoszczą...
I przebiegły rabuś stanął jako przywódca, za nim szedł indyk, za indykiem kaczor i gęsior, za nimi kogut i kura.
Tunelem tym, do którego zdążało nieopatrzne ptactwo była nora lisia.
Wiódł on je na pożarcie i z góry już się cieszył, że na dni parę będzie miał pożywienie.
Kiedy już się zbliżyli do otworu zakrytego liśćmi, rzekł lis:
— Oto tutaj jest tunel podziemny do królewskiego pałacu prowadzący. Ja wejdę pierwszy, wy zaś jedno za drugiem wsuniecie się po kolei, tunel bowiem jest tak wązki, że zaledwie jedno stworzenie na szerokość zmieścić się może.
To mówiąc lis wsunął się do znanej sobie nory i ukrył się w kącie tuż przy wejściu.
Jak tylko wszedł za nim indyk, zła-