Strona:Elwira Korotyńska - Wróbelek i kotka.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Mruczysia, ta drapieżnica okrutna karmiła białego kociaka?!...
Rozpacz Zosi doszła do ostatnich granic, gdy ujrzała w łapach kosmatych Mruczysi biedną drżącą ptaszynę!
— Czekaj! ja ci pokażę, że potrafię się zemścić za twe okrucieństwo! — zawołała ze łzami Zosieńka — ja ci zabiorę twego kociaka i wyrzucę!
Pochwyciła za grzbiet miauczącego z przerażenia kociaka i trzymając przy Mruczysi, trzęsła nim i unieść chciała ku oknu, aby go wyrzucić...
Ale cóż się stało?
Kotka, widząc swe dziecko w niebezpieczeństwie, upuściła na ziemię pwółżywego ze strachu wróbelka i całym pędem puściła się ku ratunkowi. Ale dziewczynka nie była okrutna; widząc, że wróbelek żyje i wyszedłszy z trwogi zaczyna się już poruszać, rzuciła kociaka Mruczysi, a sama podbiegła do ptaszyny.
Jakżesz się ucieszyła widząc, że wróbelkowi nic a nic się nie stało! Obejrzała skrzydełka, przyglądała się nóżkom, czy pazur drapieżnicy nie za-