Strona:Elwira Korotyńska - Trzej królewicze.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Pewnego razu dziewczyna postanowiła zwiedzić cały pałac.
Doszedłszy do jakichś małych drzwiczek, otworzyła je kluczem danym przez czarno ubraną kobietę i weszła do środka.
Dziwny jej przedstawił się widok: na łożu spoczywali trzej piękni młodzieńcy.
Cudne ich oblicza były jak żywe, oczy mieli otwarte, ale ciała były nieruruchome i martwe.
— Aha! — pomyślała dziewczyna, — to muszą być ci trzej synowie, których tak poszukuje nieszczęsna pani tego pałacu.
Tegoż wieczora powróciła czarna dama do domu, napróżno szukając w całej okolicy swych królewiczów.
Chodziła więc znów po komnatach i wołała; — O, moi trzej śliczni królewicze!
Kiedy przechodziła przez pokój, w którym nocowała sierota, rzekła do niej: