Strona:Elwira Korotyńska - Pierwsza nagroda Naci.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

uczennicą, a Felcia po mnie dopiero! Niech wiedzą, że równać się ze mną nie może!

(Wchodzi Wandzia)

Wandzia: Czyś gotowa? Już czas na pensję! Dziś mamy popołudniowe lekcje gimnastyki i konwersacji.
Nacia: O, pamiętam! pamiętam!
Wandzia: Włóż palto, bo chłodno.
Nacia: Wolę iść w sukience... Niech każdy widzi, jaką mam śliczną i drogą sukienkę!...
Wandzia: Ale się przeziębisz...
Nacia: To nic! Tatuś ma na doktorów pieniądze!
Wandzia: To chodźmy, już trzecia! (wychodzą).

Scena III.
Nacia, Wandzia, Ziutka, Felcia.


Nacia: Zwyciężyłam! Jestem pierwszą w klasie! Ta nieznośna Felka nie stoi mi już na przeszkodzie!
O piątej godzinie wszystkie wyszły do ogrodu na gimnastykę — skorzystałam z tego, wyjęłam z szuflady Felki kajet z rachunkami i z ćwiczeniem i czemprędzej wrzuciłam do pieca. Ledwie zatrzasnęłam drzwiczki, weszła Ziutka, ale na szczęście nie zauważyła niczego... Nie rozmawia ze mną z powodu ostatniej naszej rozmowy. Tem lepiej...
Obroniła Felkę przed mojem posądzeniem... które coprawda nie było słuszne, bo to podobno mój mały braciszek Bobuś wylał na mój kajet atrament... Ale, w każdym razie dobra przyjaciółka nie powinna była bronić Felki a mnie potępiać!... Panna Marta nie dała mi złego stopnia z porządku, bo przyniosłam jej duże pudełko czekoladek. Powiedziałam mamusi, że