Strona:Elwira Korotyńska - Miłość Macierzyńska.djvu/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Bliżej! bliżej! — wołano bezustanku, a gdy zwierzę było już bliżej kraty zaczęto je zaczepiać laskami, parasolami, rzucać kamienie i grudki ziemi na niewinnego lwa

Lew był młody silny, przytem rozjuszony znęcaniem się i zaczepkami, na które zupełnie nie zasłużył...
Przebrała się w nim miara cierpliwości i wściekły rzucił się z całej