Strona:Elwira Korotyńska - Litościwe Dzieci.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Dobrzy ludzie często za szlachetne uczynki doznają niewdzięczności, a jednak nie zaprzestają pomagać potrzebującym.
— To dla mnie zupełnie niepojęte! Skądże na te dobre uczynki weźmiemy?
— Starczy i nam i innym, Bóg nam pomoże — odparła z powagą małżonka.
Zadumał się bogacz, wreszcie rzekł:
— Wiesz co, moja droga, tam w śpichrzu leży snopek nieomłóconego zboża. Trzeba go zachować na Święta Bożego Narodzenia dla wygłodniałych ptasząt. Od nich rozpoczniemy nasze dobre uczynki.

KONIEC.