Strona:Elwira Korotyńska - Kozieł zwycięzca.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

herbowy, teraz ze mnie szlachcic, nie pies jakiś...

I fiknął z radości koziołka.
— A to co znowu? karabin mi połamiesz, ach! ty niecnoto! — wykrzyknął Michaś, łapiąc psa za łapy i stawiając go znów jak na warcie. Siedzieć a raczej stać spokojnie, a ja idę po mego rumaka.