Strona:Elwira Korotyńska - Kot mecenas.djvu/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

urodę, wiedziała, że są smaczne i tłuste, że naje się niemi do syta i to było dla niej dostateczne.
Schrupała dwie, jedną wzięła do pyszczka i powracała do domu. Będzie miała na kolację.

Ostrożnie wysunęła się ze zboża i powoli pełzła ku norce.
Zdaleka zobaczyła coś niezwykłego.