Strona:Elwira Korotyńska - Kot mecenas.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Daj pokój! daj pokój ze szczurami! — zawołała łasiczka — lepiej idźmy do Mruczysława, niech naszą sprawę rozsądzi.
— Dobrze, godzę się na to, to mądry sędzia, on odda mi sprawiedliwość, na ciebie zaś wyda wyrok, jaki ci się słusznie należy...
— Zobaczymy, zobaczymy, nie mów przed czasem... Nie bądź tak pewny wygranej... Możesz się zawieść, Mruczysław mądry, a i dla dam bardzo pobłażliwy i dobry...
— Dosyć tych bredni, chodźmy! — zawołał królik i poszli.
Mruczysław siedział na pniu ściętego drzewa i łapką czyścił bure swoje futerko.
— Jeść mi się chce, — mruczał — myszy gdzieś się ukryły, nabiegałem się napróżno po polu, a te muchy, co mi wlatują same do gardła, toć nie pożywie-