Strona:Elwira Korotyńska - Figle Różyczki.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wreszcie spróbowała niezawodnego środka do sprowadzenia psa do siebie.
Medor był bardzo łakomy na cukier. Pokazała mu kawałek, złapał i schował się znów pod kanapą. Drugi kawałek zjedzony był już niedaleko od dziewczynki, trzeci z rąk jej własnych. Na to tylko czekała Różyczka. Złapała psa jedną rączką, drugą pomalowała mu wąsy.
Zerwał się Medor i uciekł, szarpnąwszy się tak silnie, że farba wylała się na dywan i na różową sukienkę dziewczynki.
Psotnica rozpłakała się z przerażenia.