Strona:Elwira Korotyńska - Figle Różyczki.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i zachwytu, a tu tyle nieprzyjemności!
Stanęło biedactwo płacząc i drżąc ze wzruszenia.
Wzięła ją matka na kolana i przemawiała do jej rozsądku.
Tłomaczyła jej, jak brzydką wadą jest nieposłuszeństwo. Zabroniono wchodzić do salonu i pracowni bez kogoś starszego, zabroniono dotykać farb, wtrącać się do tego, o czym nie miała pojęcia.
Ach! jak żałowała Różyczka swego postępku, jak boleśnie jej było słyszeć, że ojczulek będzie musiał kilka godzin pracować, aby zmyć owe nieszczęsne wąsy