Strona:Elwira Korotyńska - Dzielna Basia.djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rzał do okien mieszkania Basi, ale nie ujrzał nic.
Dziewczynka była już z matką w piwnicy, służącej do przechowywania żywności, której drzwi stanowiły klapę w podłodze kuchennej. Basia drżąca, ale uśmiechnięta podawała matce kawałek chleba, opowiadając, jak skorzystała ze snu żołnierza.
— Będę to, mamusiu, codziennie robiła — mówiła z uśmiechem — nie dam ci umierać z głodu, moja jedyna kochana mateczko.
Nie potrzebowała jednak już więcej Basia narażać się na niebezpieczeństwo. Niemcy uspokoili się i pozwolili ludności wychodzić na ulicę. Na ulicach widać było skutki ich strzelaniny i bombardowania. Dużo rodzin opłakiwało niewinnie rozstrzelanych. Dziel-