Strona:Elwira Korotyńska - Dowcipne małpki.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chciała być najpierw nastrojona, każdej pilno było do upodobnienia się do człowieka.
Rzucił się Zębacz, klapsy na wszystkie strony rozdawał, aż z piskiem cofnęły się małpki i cierpliwie na swą czekały kolejkę.
Ale tu nowy kłopot! Ani jedna prawie nie umiała włożyć czapeczki.
Jedna kładła na tył głowy, druga z przeciwnej strony, inna starała się wtłoczyć na łapy, inna na ogon...
— Ach! wy niemądre! Jakież wy małpy? Małpa rasowa przedewszystkiem winna być zdolną do naśladowania człowieka, do którego jest bardzo podobna.
Gryzuń! Stań na tym pagórku i włóż powoli czapeczkę, żeby wiedziały w jaki sposób wkładać i stój w tem ubraniu na głowie... Słyszysz?
— Słyszę, panie naczelniku, i już spełniam rozkaz!
Wskoczył Gryzun i wziąwszy jedną z czapek, włożył powoli na głowę. Małpy, jedna za drugą ubierały się pokładając od śmiechu, wreszcie, gdy już