Strona:Elwira Korotyńska - Dowcipne małpki.djvu/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i podszedłszy cichutko przyciągnie bliżej ku nam tą pakę...
Co zrobimy dalej, zobaczycie.
Tejże chwili Gryzun wymknął się cichutko i zakradłszy się z tyłu kramarza wysunął pakę naprzód.
Posuwając ją cichutko, pociesznie wykrzywiony, dobrnął do placyku i z tryumfem podsunął ją do stóp oczekującego spełnienia swego rokazu, naczelnika.
— Teraz, — ciągnął dalej swą mowę wódz małpi, — będziemy naśladować tego nieopatrznego człowieka, który najspokojniej zasypia, pozostawiając swój cały majątek na pastwę wypadków.
Nauczymy go że, ma swego dobra pilnować i jednocześnie spróbujemy, czy ładnie nam będzie.
Hej ha! dalej! Gryzun! Zębacz!
Skoczek! Mizgacz! Rudek! Lipek!
Matki! synowie! córki! Młodzi! starzy! Piękne! brzydkie! Wkładać czapeczki! Wkładać!
Gryzun! podawaj, a ty Zębacz pilnuj, żeby było dobrze włożone!
Rzuciły się małpy wszystkie, każda