Strona:Elwira Korotyńska - Dary szczęścia.djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Jak tu wydostać od niego ów nóż? — myślał łakomy bogacz — aha! mam sposób!
Zaprosił go na dobrą kolację, spoił, a gdy Filip usnął, wyciągnął mu nóż czarodziejski z kieszeni i włożył takiż sam, ale bez cudownych własności.
Filip po przespaniu się w oberży, powrócił uradowany do domu.
Wszedłszy do izby rzekł:
— Jesteśmy teraz bogaci!
Żona sądziła, że z nędzy zwarjował i zaczęła lamentować, ale gdy kazał im pójść z sobą w pole, poszli, ciekawi tego, co im ma pokazać.
Jakie było ich zdziwienie, gdy Filip zaczął ścinać chwasty i dzikie zielska.
Łatwo zrozumieć rozczarowanie Filipa, gdy przekonał się, że nóż nie ma własności cudownych i że pozostanie ze swą rodziną tak jak i przedtem nędzarzem.
Na drugi dzień rano, poszedł, jak zwykle do miasta prosić o robotę, ale wszyscy mieli całe obuwie i biedak z niczem wrócił do domu.
Gdy się to i w następne dni przy-