Strona:Eliza Orzeszkowa - W zimowy wieczór.djvu/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mienia, gdyby zajrzawszy do głowy takiego jak ja patentowanego jurysty, ujrzał całą zupełność jego nieświadomości, w rzeczach tyczących się dziejów przeszłych własnej nawet jego ojczyzny.
»Ale ja i własnej swojej historyi nie znam, nie lubię, nie wspominam. Co mi z niej? co światu z niej? Teraźniejszość i przyszłość, czyli przyszłość zaszczepiana na pniu teraźniejszości, to dla mnie wszystko o co dbam, co może mię zajmować, cieszyć, udręczać. Tymto usposobieniom przypisuję zupełną obojętność i brak wszelkich wyraźnych wspomnień, z jakiemi przybyłem w strony, w których upłynęła mi część dzieciństwa. Wyobrażam sobie, coby się też działo z Pawłem von Szarlov, niezapomnianym ojczulkiem moim, gdyby go tak jak mnie w dojrzałości wieku, los przywrócił miejscom, do których u piersi swej przywiozła go była matka, a które opuścił dużym ośmioletnim chłopcem, w ślad za opuszczającym te strony, zrujnowanym i owdowiałym ojcem.
»Paweł von Szarlov, wypieszczony syn bogatej obywatelskiej rodziny, a potem świetny i wesoły huzar, znajdowałby tu na każdym kroku pełno rozczulających wspomnień; co większa, wyszukiwałby ich starannie, wyławiał