Strona:Eliza Orzeszkowa - W zimowy wieczór.djvu/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

raz, chce trochę z elementarza poczytać, pokazać co już umie... że już wszystko umie... Wszystko, od a aż do p... od p nie umie ale, wczoraj nauczy się...
Chciała zapewne powiedzieć jutro, a powiedziała wczoraj, ale to nic! Joanna znowu całowała ją i zapytała, czy rodzice jej wiedzą o tem, że tu nocować zamierza?
Z przyległego pokoju zabrzmiało pytanie:
— Kto tam znowu? Z kim rozmawiasz Joasiu?
Zcicha i z wielkiem zmieszaniem Joanna odrzekła:
— To Mańka... Czy mam powiedzieć jej, aby szła precz?
W przyległym pokoju, przez długą minutę panowało milczenie; aż przewlekły, nosowy głos męski wymówił:
— Daj jej trochę herbaty.
W dole pod podłogą, rozległo się znowu głośne stuknięcie i zawrzał bezładny hałas. Czy tam pijak jaki upadł i głową uderzył się o róg ławy? Może człowiek na człowieka podniósł pięść tak silną, że go obalił na ziemię okrytą śmieciem i zalaną trunkiem? Może to takim stukiem i krzykiem zawrzała tam bezrozumna, bezecna zabawa?