Strona:Eliza Orzeszkowa - W zimowy wieczór.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

że znowu koniecznie coś z sobą począć wypada, jak najrychlej! jak najrychlej!
Tymczasem usiadła w kuchence i zaczęła wyszywać na nowej chustce cyfrę Mieczysława.
Czeremcha przez dużego Kostusia przyniesiona, napełniała kuchenkę odurzającym zapachem; samowar stojący, u pieca, szumiał i parą buchał; z dołu, zpod podłogi dochodziły głuche szmery, nad któremi od chwili do chwili wzbijał się stuk przewróconego sprzętu, albo kłótliwy czy hulaszczy okrzyk. Szynk tam rozpoczynał swoje nocne, podziemne życie.
Ale, co tam takiego zaszeleściło za wysoką poręczą łóżka — i ze zmroku, tuż przy ziemi, wysuwać się zaczęło, z nieokreślonemi formami?.. zwierzątko? dziecko?.. Jakieś dwie rączki opierały się o podłogę... jakieś jasne włosy odbiły się bladem złotem na tle brudnej ściany, jakaś para oczu zaświeciła przeczystym błękitem... Było to dziecko, które przez kilka sekund pocichu pełznąc na czworakach, nagle, z wybuchem śmiechu, wskoczyło na kolana osłupiałej w swym smutku dziewczyny.
Duży Kostuś uciekł, a mała Mańka schowała się tylko za łóżko i czekała, póki pan nie przestanie gniewać się i krzyczeć. Ona tu i dziś nocować będzie, jak wiele razy nocowała; a te-