Strona:Eliza Orzeszkowa - Stare obrazki.djvu/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   28   —

śmy wszystkie przy niéj w oczach twoich, jak mdłe gwiazdki przy świetném słońcu.
— Zaprawdę, Domina — złośliwie uśmiechnął się młody wykwintniś — słodką wychowanicę cnotliwéj Turyi można tylko... poślubić!
W dniu tym przed domem Wespiliona, na znak, że zagościła tam śmierć, wkopano szereg cyprysów, a przez siedm dni następnych publiczność rzymska tłoczyła się do „atrium,” które przedstawiało widok niezwykły.
Lukrecyusz Wespilion niczego nie żałował dla uświetnienia żałobnych obchodów. Barwne malowania, okrywające ściany „atrium,” zniknęły całkiem pod fałdami śnieżnego „bissusu,” kosztownéj wielce tkaniny lnianéj, którą je przyobleczono. Białe róże okrywały posadzkę, a pomiędzy „impluvium,” srebrną szybą błyszczącém pośrodku sali i kolumnami, rozdzielającemi ją z sąsiednią komnatą, w srebro i kość słoniową zdobne, wznosiło się wysoko łoże śmiertelne, „lectus funebris” na którem spoczywały zwłoki Wespilii, tak osypane białemi kwiatami, że widać było tylko głowę jéj, oplecioną zwojami kruczych włosów i młodziutką, jak alabaster białą, pogodnie uśmiechniętą twarz. Dymy palonych wonności, ulatując ze srebrnych kadzielnic, błękitną mgłą łagodziły olśniewającą białość sali i napełniały ją ciężkiemi, upajającemi zapachy. Sługi świątyni Wenery Libitiny ciemnemi szerega-