Strona:Eliza Orzeszkowa - Stare obrazki.djvu/189

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   183   —

granic dziedzictwa twego budują. Stało się tak, jak żądałeś, potężny! Pola twe uprawiają skuci niewolnicy, zaś harde padalce na rzymskich rynkach po całodzienną miarkę zboża żebracze ręce wyciągają. Niektórzy, chaty swe utraciwszy, zamieszkali w morskich pałacach. Zbójcami woleli być niż żebrakami.
Beltanus słuchał, a choć widać było, że znaczenie wszystkiego, czego doświadczał, rozumiéć zaczynał, postawy nie zmieniał i powiek nie spuszczał. Owszem, wyżéj jeszcze wzniósł głowę, zwiędłemi różami zwieńczoną i, z drwiącym błyskiém w zimnych źrenicach, zapytał:
Ergo?
Lecz nie odpowiedział mu Hermajus, bo oddawna Skato mowę jego przerwać usiłował, a teraz drogocenny puhar, który przed chwilą Belianusowi podawał, z brzękiem o ziemię ciskając, z gromkim śmiechem wykrzyknął:
— Szczęśliwy Hermajus! Zna cię on od lat wielu, przeto pierwszy z pomiędzy nas po przyjaźń twoje sięgnąć miał prawo. Mnie nie znasz, panie! Lecz krewnym twoim jest Fabiusz Labeo, który, gdy w Ferentinum dwaj samniccy trybuni dogodzić mu nie potrafili, na chłostę ich skazał. Jeden szczęśliwy, z muru to miasto otaczającego zeskoczył, nie aby życie ratować, lecz aby od życia takiego, na jakieście wy obywateli samnickich skazali, uciec