Strona:Eliza Orzeszkowa - Pieśń przerwana.djvu/227

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ale książe pan nie będzie szukał.
Był snadź ciekawy wszelkich zjawisk świata, bo i babinie tej przypatrywał się z niejakiem zajęciem. Przytem, czepek, który miała na głowie, gęsto ogarnirowany koronką sztywną, wiele mu przypominał. Dwa razy widział go w ręku Klary.
Nie zmieniając postawy stojącej, skrzyżował tylko na piersi ramiona i znowu zapytał:
— Dlaczego pani mówi tak na pewno, że ja nie będę szukał państwa Wygryczów?
Babina, patrząc na niego, zamrugała powiekami, już nie mającemi rzęs, i odrzekła:
— Bo książe pan jest dobry... ja to widzę. Ehe, nie z jednego