Strona:Eliza Orzeszkowa - Pieśń przerwana.djvu/196

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
184
ELIZA ORZESZKOWA

Błyskawice strzeliły z szafirowych oczu, nozdrza ruchome znowu rozdęły się szeroko; po kilku sekundach opuścił ręce i szedł obok niej aleją, w oddaleniu kilku kroków. Na zawrocie alei zapytał:
— O której godzinie wieczornej pani kończy już wszystkie zajęcia domowe?
— O dziesiątej — odpowiedziała; — ojciec i Staś zawsze śpią już o tej porze, i Frania najczęściej.
— Więc kiedy oni zasną i pani będzie wolna od... służby, niech pani wyjdzie do ogrodu posłuchać muzyki. Ja i mój przyjaciel zaczniemy grać dla pani o dziesiątej... Dobrze?
— Dobrze, dziękuję! — odpowiedziała i stanęła przy bramce