Strona:Eliza Orzeszkowa - Pieśń przerwana.djvu/187

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
175
PIEŚŃ PRZERWANA

spłynęły z rzęs na policzki, powleczone obłokiem różowym.
— Czy to są łzy żalu, albo szczęścia? — bardzo cicho zapytał.
Po chwili milczenia, ledwie dosłyszalnie szepnęła:
— Szczęścia!
Była pełną szczęścia niesłychanego, w sposób dziwny zmieszanego z bólem, ale czuła teraz, że kibić jej opasuje ramię ostrożne, i obudziła się. Do szczęścia i bólu wmieszało się zawstydzenie tak silne, że je przygłuszyło.
Ruchem strwożonym cofnęła się na najdalszy brzeg ławeczki i nie podnosząc powiek, prędko, bezładnie zaczęła zgarniać do koszyka muślin i koronki.
— Już pójdę do domu, — szepnęła.