Strona:Eliza Orzeszkowa - Pieśń przerwana.djvu/161

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
149
PIEŚŃ PRZERWANA

się grzecznie Wygrycz, — a czy książe i pan dobrodziej długo tu jeszcze zabawicie?...
— Dość krótko. Odjedziemy stąd do dóbr tutejszych księcia... ale może być bardzo, że powrócimy i osiedlimy się tu na całą zimę...
Przy ostatnich wyrazach patrzał na Klarę, która oczyma rozpromienionemi patrzała nie na niego, ale na ojca.
Gdy tylko drzwi zamknęły się za gościem, rzuciła się ojcu na szyję.
— Tateczku mój kochany, mój drogi, mój złoty, jak tatko dobrze zrobił!
Całowała go w ręce i w policzki. Wygrycz wykręcał głowę i krzywił się.
— No, dość już tego... daj mi