Strona:Eliza Orzeszkowa - Pieśń przerwana.djvu/160

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
148
ELIZA ORZESZKOWA

Ale książe rzuciłby mi dobrodziejstwo jak kość psu, a ja, choć nie bogaty, kości z ziemi nie podniosę...
Przyjemskiemu blady rumieniec wystąpił na policzki.
— To uprzedzenie — rzekł — fanatyzm... książe nie jest takim, za jakiego pan go ma...
Wygrycz znowu ręce rozłożył.
— Nie wiem, panie dobrodzieju, nie wiem! I nikt tu o tem wiedzieć nie może... bo nikt tu księcia nie zna...
— W tem jądro naszego procesu — zakonkludował Przyjemski i wyciągnął do kancelisty swoją białą długą rękę.
— Proszę pana o pozwolenie zajrzenia tu jeszcze kiedy...
— Owszem, owszem — zgodził