Strona:Eliza Orzeszkowa - Pieśń przerwana.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
108
ELIZA ORZESZKOWA

widziała wcale roboty z za mgły kłującej, która przysłoniła jej oczy. Głos dobrze znany wymówił za sztachetami:
— Dzień dobry pani.
Podniosła głowę, ale wzrok jej nie spotkał się ze wzrokiem Przyjemskiego, który już tkwił w owocach, piętrzących się obok sukni jej w różowe i szare paski. Z kapeluszem nieco podniesionym nad głową, Przyjemski z nieruchomiał. Zrazu zmarszczka jego pogłębiła się bardzo, a usta przybrały wyraz gniewny. Ale trwało to kilka sekund, poczem piękna ta twarz rozpogodziła się zupełnie i nawet stała się tak rozpromienioną, jaką Klara jeszcze jej nie widziała. Ona teraz z gorąco zarumienionej stała się bladą; palce