Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 2.djvu/585

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   579   —

Hrabia obudził się z osłupienia, w jakie wprawiły go otrzymane wiadomości. — Co pan mówisz? zapytał z roztargnieniem.
— Ośmieliłem się nadmienić, że nieszczęścia bywają częstokroć jak...
Tym razem kwiat wymowy rządcy umrzeć musiał stanowczo przedwczesną śmiercią; bo gdy właśnie z pąku wykwitać miał w koronę uformowaną z wyrazu „gromy“, rządca spostrzegł we drzwiach oszklonego pokoju oddalające się plecy hrabiego. A lubo coprędzej pośpieszył za uchodzącym, zaledwie jednak przedreptać zdołał na krótkich nogach obszerną sień hotelową, gdy hrabia był już w powozie i wołał na stangreta. — Do Dolin kochanku! jak najprędzej.
W pół godziny potem hrabia podawszy postać naprzód i z mocno sfałdowanem czołem biegł po wschodach Dolinieckiego zameczku. U szczytu ich spotkała go Krystyna, pochwyciła obie jego ręce, i głosem w którym czuć było zamieranie oddechu zawołała.
— Cóż ojcze mój, co się z nim stało? czy widziałeś go? czy opuścił już te strony? co czynić zamierza?
Hrabia popatrzył na nią zmiłością i smutkiem.